AC Group to firma specjalizująca się w sektorze HVAC – przestrzenie biurowe nie są im więc obce. I chociaż są ekspertami od projektowania, realizacji i serwisowania instalacji klimatyzacyjno-wentylacyjnych, aspekt estetyki biura również pełni w ich pracy ważą rolę.
Do swojej własnej siedziby, urządzonej w nowoczesnym, lekko loftowym stylu zdecydowali się wprowadzić artystyczny element w postaci prac Oskara Podolskiego – artysty i projektanta tworzącego w wielu dziedzinach. Jego wszechstronne portfolio obejmuje projektowanie okładek, plakatów, tatuaży, liczną kolekcję logotypów, a nawet linie odzieżowe. Jego pasją są litery, a architektura pulsuje w nim jak krew. Do przestrzeni biura AC Group stworzył cztery wyjątkowe obrazy.
O tym jak przebiegała wspomniana współpraca, inspiracjach towarzyszących procesowi twórczemu, sztuce we wnętrzach biurowych i śladzie, jaki na artyście odcisnąć może architektura rozmawiamy z Oskarem Podolskim, OESU i Izabelą Robak-Bogusławską, opiekunem marki AC Group.
AC Group działa w mocno technicznej branży. Co sprawiło, że zaangażowaliście się Państwo w inicjatywy związane ze sztuką? Najpierw Kino Fenomen, teraz współpraca z Oskarem Podolskim…
Izabela Robak-Bogusławska, opiekun marki AC Group: Wbrew pozorom te dwa obszary według nas wiążą się ze sobą. Po pierwsze, w AC Group przywiązujemy wagę do estetyki – nasze realizacje mają wpływ na wygląd całego wnętrza. Nie zawsze poszczególne elementy instalacji są ukrywane, coraz częściej stanowią one część przestrzeni biurowych, które realizujemy.
Musimy więc myśleć również o tym, by w biurach, salach konferencyjnych, klubach fitness instalacje działały na najwyższym poziomie i dawały poczucie komfortu, ale także by miejsca te wyglądały po prostu dobrze. Jest rzeczą oczywistą, że również nasi pracownicy powinni mieć możliwość pracy w inspirujących wnętrzach. To właśnie z myślą o nich postanowiliśmy wprowadzić zmiany.
Jeżeli chodzi o działania z Kinem Fenomen, to też wejście w świat kultury i sztuki, ale także uwzględnienie interesów społecznych. Kino Fenomen w Kielcach to jedno z najlepszych kin studyjnych w Polsce, oferujące najciekawsze propozycje filmowe. Warto wyjść poza mainstream – w świecie, w którym zyski z filmów wydają się być najważniejsze, chcemy zachęcić do oglądania propozycji kina szukającego nowych form wyrazu.
Sztuka w biurze to temat, który w ostatnich latach zyskuje na popularności. Jaka jest Pani zdaniem jej rola w przestrzeniach biurowych?
Izabela Robak-Bogusławska: W pracy spędzamy 1/3 naszego życia. Zależało nam, by stworzyć nietuzinkowe wnętrze, które będzie sprzyjać kreatywności. Według magazynu Forbes, ludzie otaczający się dziełami sztuki, odczuwają zwiększoną motywację, co bezpośrednio przekłada się na ich produktywność i kreatywność. Badania mówią o wzroście wydajności nawet o 15%-30%.
Sztuka niewątpliwie sprzyja rozwijaniu nieszablonowego myślenia. Niezwykle istotny jest także jej wpływ na ogólne samopoczucie oraz interakcje między pracownikami i osobami odwiedzającymi przestrzeń biurową. Co ciekawe, prace, które przyciągają uwagę podczas spotkań z klientami, pomagają także nawiązać kontakt na poziomie emocjonalnym, tworząc głębsze, bardziej znaczące relacje biznesowe. Zaangażowanie w inicjatywy związane ze sztuką stanowi również formę poszukiwania równowagi. Sztuka nie tylko kształtuje nasz gust, lecz także oddziałuje na nasze emocje, wzbogacając tym samym jakość naszego życia.
Panie Oskarze, jest Pan znany z tego, że lubi mieć kontrolę nad swoimi projektami. Jak dużo swobody artystycznej miał Pan przy współpracy z AC Group?
Oskar Podolski: Zarówno w przypadku komercyjnych projektów, jak i projektów artystycznych, tworzę raczej swobodnie. Jeżeli chodzi o te pierwsze – wiadomo – posiadam brief i wytyczne, w których musi się zmieścić marka i poruszam się w ich obrębie. Podczas mojej współpracy z AC Group miałem wolną rękę, jak to zwykle wygląda w przypadku projektów artystycznych.
Co było dla Pana najważniejsze w tym projekcie? Skąd Pan czerpał inspiracje?
Oskar Podolski: Myślę, że sama wizyta na miejscu i poznanie ludzi z AC Group sporo mi dała. Poruszam się w liternictwie już bardzo długo, bo 20 lat. Każda moja rzecz coś znaczy, w każdej opieram się początkowo przede wszystkim na tym, co jest zawarte w środku, czyli w treści każdego obrazu. Na pewno malując cztery duże obrazy, które miały się znaleźć w jednej przestrzeni, musiałem tam po prostu pojechać. I zwykle tak robię w podobnych sytuacjach, bo do czynienia mamy jednak z przestrzenią użytkową, w której na co dzień funkcjonują ludzie.
Z jednej strony jest moja wizja, ale z drugiej jest też pewnego rodzaju użytkowość. Nie mówię, że są one zawsze na równi, niemniej jednak biorę pod uwagę takie aspekty jak traffic w firmie czy pomieszczeniu domowym i zadaję sobie wówczas kilka kluczowych pytań. Jednym z najbardziej kluczowych jest to, czy mój obraz po prostu kogoś… nie zje (śmiech). Czy nie będzie za bardzo krzyczący.
Zakładałem od początku, że te cztery zrobione dla AC Group obrazy będą inne. Każdy z nich jest stworzony trochę inną technologią, na innych formatach. Łączy je moja ręka (śmiech) oraz wysokość. Są jednak inaczej zaplanowane.
Dlaczego właśnie Oskar Podolski?
Izabela Robak-Bogusławska: Znam prace Oskara i obserwuję jego ścieżkę kariery od wielu lat. Bardzo podobają mi się jego projekty. FORUM LATO W Forum Przestrzeni, które Oskar stworzył wraz z Nawerem, siedziba Adidas czy koncepcja dla O.S.T.R. to naprawdę świetne projekty! Oskar ma ogromną umiejętność kreowania przestrzeni.
Wiedziałam też, że nie zamyka się na jedną drogę, że tak jak my lubi wyzwania. Podoba mi się jego konsekwencja, a zarazem to, że zostawia sobie przestrzeń do improwizacji. Nie bez znaczenia było także jego zainteresowanie literami.
Czego spodziewała się Pani po współpracy z Oskarem Podolskim? Rzeczywistość spełniła te oczekiwania?
Izabela Robak Bogusławska: Już na pierwszym spotkaniu wiedzieliśmy, że dobrze wybraliśmy – od razu znaleźliśmy wspólny język. W sztuce cenię bezkompromisowość, a Oskar od początku wie, jaki efekt chce uzyskać. Daliśmy mu przestrzeń, by zrealizował swoją wizję. Wiedzieliśmy, że to przyniesie najlepsze efekty. Oskar wziął pod uwagę funkcję pomieszczeń, ilość osób przebywających w biurze, wyposażenie. Pomyślał o całej przestrzeni, w której znajdą się jego prace. Zaproponował wprowadzenie różnych technik i zróżnicowanie prac. Trzeba przyznać, że to była przygoda zarówno dla nas, jak i dla niego.
Wspomina Pan, że ta wizyta w biurze AC Group i rozmowa z ludźmi na miejscu dużo Panu dała. Czy podczas spotkania otrzymał Pan jakiś feedback, wskazówki, sugestie?
Oskar Podolski: Sugestii jako takich nie dostałem, gdyż jak wspominałem, dali mi kompletnie wolną rękę. Miałem jednak okazję zobaczyć, jacy to są ludzie. Wydaje mi się, że zrozumienie drugiej strony w tym wypadku opierało się bardziej nie tyle na usłyszeniu, ale na wyczuciu „co mogę tu zrobić”. Ważny był „feeling”.
Miejsce, gdzie jest mniejsze zagęszczenie i ruch potraktowałem bardziej agresywnie. Tam gdzie pracują ludzie i potrzebują przestrzeni do skupienia, dałem spokojniejsze rzeczy. W przypadku lokalizacji, w której prezes firmy codziennie patrzy na front obrazu, starałem się, żeby było jednocześnie i spokojnie, i intrygująco.
Kiedy robił Pan projekt do siedziby adidasa, o którym wspominała już pani Izabela, w stworzoną przez siebie instalację wplótł Pan buty marki. Czy w swoich obrazach do siedziby AC Group wkomponował Pan i tym razem nawiązania do działalności firmy?
Oskar Podolski: W przypadku adidasa było w ogóle tak, że globalna marka przyszła do mnie po mural, a ja im powiedziałem, że nie chcę malować zwykłych liter, chcę nadać im funkcję. Tak naprawdę sam narzuciłem sobie, że ma powstać display dla buta.
Tutaj sytuacja była kompletnie inna, nikt nie narzucał niczego. Tak jak mówiłem, potraktowałem wszystko mocno na czucie. Zobaczyłem, że w firmie są młodzi, świadomi ludzie i wiedziałem, że mogę być kompletnie sobą. Poza tym, w środku moich prac są zawarte wartości, które są wartościami ludzkimi, bliskimi także firmie. Mieliśmy chwilę „ping-ponga” na ten temat, ale zawsze obracaliśmy się w obrębie idei akceptowanych przez nich i przeze mnie.
Napomknęła już Pani, że nie bez znaczenia przy wyborze Oskara Podolskiego na autora dzieł sztuki w siedzibie AC Group było jego zainteresowanie literami…
Izabela Robak-Bogusławska: Biuro było już urządzone, ale prace Oskara idealnie pasują do istniejących wnętrz i do charakteru naszych działań. Nie bez znaczenia była więc geometryczna forma liter, która nawiązuje do elementów technicznych, jakie stosujemy w realizacjach.Nie chciałam, by obrazy, które pojawią się w naszej przestrzeni były zbyt organiczne lub zbyt figuratywne. Zależało mi też na tym, by kryły hasła związane z naszą firmą. Najważniejsze, że udało nam się wzbogacić przestrzeń. a zespół świetnie odnalazł się w nowych wnętrzach.
Dlaczego wybrał Pan na swój główny środek wyrazu właśnie litery?
Oskar Podolski: Bardzo często jestem o to pytany. Myślę, że pierwszym powodem jest treść. Lubię w moich pracach zawierać wartości dodatkowe, a litera mi to umożliwia. Mam też kilka swoich alfabetów, w których się obracam. Stworzyłem je tak, żeby każda odseparowana litera była w pewnym sensie znakiem graficznym, stemplem, który sam w sobie ma jakąś wartość wizualną. Kiedy połączymy te znaki, symbole, w pewien ciąg logiczny zyskujemy mamy nieskończenie wiele możliwości. Wydaje mi się, że dlatego wybrałem litery.
Jak zmieniam płótna – czy to jest ściana, rzeźba, farba czy tatuaż na głowie – to mi się to nie nudzi. Nie dość, że zawieram w swoich pracach jakiś komunikat, to tworząc w różnych miejscach, przestrzeniach i na różnych płótnach możliwości są nieograniczone! Dlatego tyle lat już to robię.
Studiował Pan architekturę. Czy tworząc prace, mające stać się elementem wnętrz jakiegoś budynku odnajduje Pan w sobie cząstkę architekta?
Oskar Podolski: Od architektury i generalnie geometrii nie mogłem się przez długi czas uwolnić. Architektura rzeczywiście postawiła na mnie taki stempel na kilka ładnych lat. Przez długi czas wszystko musiało być od linijki, mieć określone proporcje, być poobliczane, bardzo matematyczne. Sam proces przygotowywania moich prac był strasznie mozolny. W zasadzie dalej jest, ale wcześniej każdy proces był przemyślany na pięćset procent! Z czasem nauczyłem wychodzić poza kadry, łamać kompozycje, niszczyć geometrię. Oczywiście w sposób stosunkowo kontrolowany.
Od jakiegoś czasu za każdym razem gdy zaczynam malować, próbuję pójść o krok dalej, spróbować czegoś nowego. W jednym z obrazów do siedziby AC Group poniszczyć literę pomógł mi sitodruk. Technologicznie wygląda to w ten sposób, że buduje się ogromną siatkę, a następnie przeciąga po niej specjalną raklę z farbą i do końca nie wie się, co z tego wyjdzie. Nie wiadomo jaka będzie odbitka. Taki „one shot, one kill”. Fakt, że zaplanowałem sobie 90 proc., ale nie było wiadomo jak będzie wyglądał finalny produkt był w tej pracy bardzo ekscytujący!
Staram się również eksperymentować z różnymi materiałami: drewno, szkło, coś przestrzennego, jak chociażby specjalne przestrzenne PCV.
Szykują się inne wspólne projekty?
Izabela Robak-Bogusławska: Od początku wiedziałam, że współpraca z Oskarem to dobra decyzja. Wiem, że nie poprzestaniemy na tym i będziemy kontynuować współpracę.